Birma (Myanmar) wiecznie uśmiechnięty kraj
Kraj, przez lata niedostępny i zapomniany, teraz systematycznie zdobywa popularność. Nadal jednak wystarczy tylko odrobinę oddalić się od najpopularniejszych miejsc, by odnieść wrażenie, że jest się jedyną białą twarzą, która tu zawitała od 100 lat. Wspaniałe świątynie, ślady pradawnych cywilizacji, tropikalna przyroda oraz przyjaźnie nastawieni, gościnni i radośni ludzie, to największe atrakcje tego kraju.
Myanmar, od prawie pół wieku rządzona jest przez wojskową juntę, która zamyka kraj na świat zewnętrzny i niewoli własnych obywatel. Z drugiej strony udając się do tego kraju z pewnością w jakiś sposób wspiera się reżim, gdyż płacąc za bilety lotnicze, promowe, kolejowe, a także wstępy do Parków Narodowych zasilamy portfel rządowy. Dlatego też, wiele osób postawionych jest przed dylematem- jechać czy może wybrać sąsiedni, także interesujący kraj? Osobiście uważam, że jak najbardziej jechać, jednak starać się omijać państwowe, drogie hotele czy restauracje i raczej lokować się w mniejszych rodzinnych hotelikach i stołować się w prywatnych małych knajpach, jeśli to tylko możliwe jeździć prywatnym transportem, a nie publicznym. Oczywiście, nie wszystko da się ominąć, jednak zawsze można próbować by pieniądze trafiały do osoby prywatnej.
Top Atrakcje!
Dla mnie wiele rzeczy było cudownych, pięknych i budzących zachwyt, pomimo dużej biedy, jaką widziałam. Jednak Bagan, Ile Lake, Madalay, Schwedagon Paya znajdują się na liście TOP of the TOP. Pomimo, że są to bardzo turystyczne miejsce, to uważam, że nawet osoby stroniące od masowej turystyki powinny się tam udać.
- BAGAN number 1 !!!! Dla mnie Bagan, czyli słynące z ponad 2 tysięcy mniejszych i większych świątyń, pagód i klasztorów rozsianych po pagórkowatym terenie to największa atrakcja Birmy. Robi to ogromne wrażenie gdy spoglądasz na całą okolicę ze szczytu pagody, a przed sobą widzisz magiczną okolicę przepełnioną mnóstwem małych świątyń i większych pagód. Niegdyś, Bagan (Pagan) było stolicą Pierwszego Królestwa Birmańskiego, a większość świątyń powstawała w XI- XIII wieku. Niestety przez lata niekonserwowane, zaniedbane, ulegały zniszczeniom, padały ofiarą trzęsień ziemi. Za renowację wzięto się dopiero w latach 90 i de facto odnowa świątyń trwa aż do dziś dnia. W chwili obecnej jest to strefa archeologiczna długości 13 km, szerokości 8 km. My wynajęliśmy rower i w ponad 40 stopniach przez 3 dni przemierzaliśmy tę cudowną krainę, upał nie przeszkadza, gdyż zjawiskowe pagody rekompensują wszystko. Można oczywiście jeździć skuterem, wynająć taksówkę lub rikszę.
- Inle Lake to drugie MUST GO w Birmie, którego nie można ominąć pojawiając się w tym malowniczym kraju. Jest to drugie co do wielkości jezioro w Myanmarze, na którym rybacy na tradycyjnych łodziach, wiosłujący nogą łowią ryby do tradycyjnych koszy. Inle Lake to także pływające domki, które skupione są w wioski na wodzie, a na nich znajdują się nawet małe poletka z uprawami. Jeśli odwiedzaliście Tonle Sap w Kambodży i tamtejsze floating villages, Inle Lake będzie bardzo podobne, jednak w czasie gdy byłam, zdecydowanie mniej turystyczne. Drewniane domki na palach i charakterystyczne łodzie, piękna przyroda wokół przenoszą nas w piękną bajkową krainę. Najlepiej zarezerwować wycieczkę tuż nad brzegiem jeziora u Birmańczyka, właściciela łódki, a jeśli nie chce się Wam udawać nad jezioro, z pewnością lokalsi zobaczywszy Was na mieści zahaczą Was z pytaniem: "boat for tomorrow" - warto wówczas zatrzymać się i negocjować cenę.
- Schwedagon Pagoda w Rangun to trzeci na mojej liście punkt warty odwiedzenia. Znajdująca się w Rangun kapiąca złotem, mieniąca się w słońcu mekka dla birmańskich wyznawców buddyzmu robi ogromne wrażenie. To, co czyni tę pagodę wyjątkową pośród innych buddyjskich budowli jest to, że zawiera w sobie Sandaw czyli włosy z głowy Buddy (prawdopodobnie 8 włosów). Oprócz nich, wewnątrz stupy znajduje się mnóstwo innych drogocennych skarbów, w tym ogromna ilość złota, która waży w przybliżeniu 9 ton! W tak biednym kraju, takie bogactwo! Jest to miejsce robiące ogromne wrażenie, spektakularne - tu po prostu trzeba być odwiedzając ten kraj.
- Kolejne na mojej liście znajduje się Mandalay i jego okolice. Wokół tego dużego miasta znajdziecie mnóstwo miejsc, które przewodniki sugerują by odwiedzić i osobiście myślę, że warto. Trzy dawne stolice (Inwa, Sagaing i Amarapura), Most U-Bein, czyli najdłuższy tekowy most na świecie, pałac królewski oraz wzgórze Mandalay, z którego rozpościera się piękny widok. Warto poświęcić dwa dni na eksplorowanie okolicy, podziwianie pięknych pagórków z licznymi świątyniami i pagodami. Jeśli zastanawiacie się, które atrakcje spośród tak wielu wybrać, ja bardzo polecam: Kuthodaw Pagoda, Klasztory Shwe In Bin, Maha Muni Budda i Pałac Królewski. Jeśli chodzi o przemieszczanie się to zdecydowanie polecam udanie się w okolice Dworca autobusowego i wypożyczenie samochodu wraz z kierowcą, który powie Wam, w które mniej dostępne dla turystów miejsca warto pojechać.
Poza moimi topowymi, jakże turystycznymi miejscami warto rozważyć inne miejsca. Oczywiście, wszystko zależy od czasu, którym się dysponuje, jednak do ciekawych można zaliczyć, także:
- Kalaw
- Pegu
- Napyidaw
- Thandwe
- Hsipaw
- Ba-An
- Ngwesaung